Każdy, kto ma jakąkolwiek pasję wie, że nic tak nie łączy ludzi, jak wspólne zainteresowania. Dotyczy to zwłaszcza motoryzacji. O niej można rozmawiać dosłownie w nieskończoność, a wszelkie różnice między poglądami przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie ważne na jaką głosowałeś partię, jaki masz kolor skóry, ani co robisz na co dzień.
Jeśli jesteś miłośnikiem samochodów, zawsze znajdziesz wspólny grunt z innymi pozytywnymi ‘świrami’, a o nic innego nikt nigdy nie będzie pytał. Oprócz wieloletnich przyjaźni, z takich znajomości coraz częściej rodzi się też sposób na biznes. Idealnym przykładem jest tu RT Classic Garage, którego twarzą są Rafał Linkiewicz i Tomasz Mordasiewicz. Dla tej dwójki auta to tak naprawdę coś jeszcze większego niż pasja i praca. To styl życia, którym przesiąknięci są od najmłodszych lat. Krótko mówiąc, rozumiemy się praktycznie bez słów…
Patryk Bieliński: Zacznijmy od czasów sprzed RT Classic Garage. Zakładam, że decydując się na takie przedsięwzięcie, motoryzacja była w waszych sercach już wcześniej. Jak się zaraziliście pasją do samochodów i jakie były Wasze pierwsze auta?
Tomasz Mordasiewicz: Motoryzacja zawsze była w naszych sercach od najmłodszych lat– już jako dzieciaki „kręciły” nas samochody, szczególnie te, których nie mogliśmy mieć w danym momencie. Jak to na początku lat 90., nad łóżkami wisiały wszelkiej maści Ferrari, Porsche i cały przekrój niemieckiej motoryzacji, a więc Mercedes, BMW itd. Jeżeli chodzi o mnie, to od małego obcowałem i jeździłem tym, co mnie otaczało i czym jeździli najbliżsi: Fiat 125p, Polonezy, Maluchy, ale też nie zapomnę Taty Mercedesa W123 2,5. Pierwszy własny wóz to klasycznie 126p. Manualna skrzynia, tył napęd, silnik z tyłu– prawie jak w Porsche (śmiech).
Rafał Linkiewicz: U mnie było podobnie, zawsze podobały mi się niemieckie limuzyny. Dźwięk silnika V8 czy V12 to jest esencja motoryzacji… Oczywiście zaczynałem swoją przygodę od polskiej motoryzacji, potem były VW , Mercedes , BMW itd.
PB: Choć jest z tym znacznie lepiej, zwłaszcza w ostatnich latach, mam wrażenie, że ogólnie rzecz biorąc w Polsce fani klasyków nie są rozumiani. Symbolem statusu są raczej nowoczesne samochody, a wszystkie „starocie” wrzuca się do jednego worka jako zabawki dla tych, których nie stać na auto z salonu. Czy z Waszej perspektywy wygląda to podobnie? Macie realną szansę, by choć trochę zmienić postrzeganie pełnoletnich aut: to jeden z Waszych celów, czy raczej skutek uboczny działalności?
TM: Rafał już się śmieje, bo wie, że mogę odpowiedzieć „i tak, i nie”. A tak poważnie, oczywiście jest część społeczności, która tak uważa, ale myślę, że to znacznie się zmieniło w ostatnich latach. Raczej postrzegamy to tak, że właściciele „klasycznych” aut spotykają się na drogach z dużą dawką pozytywnych emocji i sympatii, a także sporym szacunkiem kierowców, przechodniów itp. My też to czujemy jeżdżąc naszymi autami. Nie stawiamy sobie za cel żeby zmienić myślenie innych, sądzę że, jak to fajnie powiedziałeś, to skutek uboczny naszej działalności. Wiele osób, które nas poznały, same zauważają, że my najdelikatniej mówiąc bardzo lubimy co robimy i czują tą energię… Właściwie to żyjemy tym od świtu do zmierzchu.
RL: Uważam, podobnie jak Tomek. W tym temacie, podobnie jak motoryzacji, mówimy jednym głosem– skupiamy się na budowaniu biznesu i kontakcie z klientami, reszta przychodzi naturalnie.
PB: Skąd w ogóle idea powstania RT Classic Garage? Jak i kiedy to się zaczęło, co zrobiliście, by dojść do punktu, w którym jesteście obecnie?
RL: Samochody zawsze były ważną , albo bardzo ważną częścią naszego życia. Od zawsze Nam towarzyszyły, jednoczyły kumpli, znajomych, były celem, okazją do spotkań… i tak dalej, i tak dalej (śmiech).
TM: Jeżeli chodzi o mnie, to od dziecka były samochody, sport i samochody (śmiech). „Kilka” lat wstecz aktywnie uczestniczyłem w życiu całej społeczności fanów VAG. Pewnie parę osób kojarzy jeszcze czarnego VW Golfa MK1 na „Fuchsach”. Pozdrowienia dla Malinowego, bo to spora jego „wina” (śmiech). Z czasem i upływem lat to się zmieniało i pasja przerodziła się trochę w sposób na życie, a jednocześnie hobby. Zaczęły pojawiać się większe, szybsze samochody, ale dalej takie, które lubię i mi się najbardziej podobają, czyli głównie niemieckie klasyczne marki.
TM/RL: Z Rafałem znamy się już kilkanaście lat. Poznaliśmy się za sprawą naszych drugich połówek. Wiele razy rozmawialiśmy o samochodach i podczas jednej z takich rozmów pojawił się pomysł, żeby robić coś razem, coś bardziej zorganizowanego, na trochę większą skalę, ale dalej robić to, co uwielbiamy.
PB: Z naszych wcześniejszych rozmów wynika, że zainteresowanie tematem klasycznej motoryzacji cały czas rośnie. I to nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie- chętnych do zakupów Wam nie brakuje, a rotacja aut jest całkiem spora. Cały czas też podnosicie sobie poprzeczkę, kupując coraz rzadsze, droższe i bardziej pożądane okazy. Klienci RT Classic Garage pochodzą głównie z Polski, czy jednak z zagranicy? Jak wygląda zaufanie zagranicznych klientów do polskiej firmy?
TM/RL: Tak to prawda– zainteresowanie nadal rośnie i tworzy się spora część biznesu motoryzacyjnego do zagospodarowania. Stąd rosnąca liczba firm, marek, które specjalizują się w renowacji, odbudowie, sprzedaży klasyków etc. My zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy na początku naszej drogi, ale mamy daleko wybiegające plany na przyszłość. Rynek klasycznych aut w Polsce szybko rośnie, ale nadal ma spory potencjał i nie jest jeszcze tak bardzo rozwinięty, jak chociażby u naszych zachodnich sąsiadów. Rynek aut klasycznych, jak każda część biznesu, ma swoją niszę superpremium i mainstream dla większego grona odbiorców. My jesteśmy bliżej tego mainstreamu, aczkolwiek przez rok średnia wartość sprzedawanych przez nas aut wzrosła ponad dwukrotnie. To pokazuje również, że auta klasyczne nabierają wartości i są dobrą inwestycją. Bazujemy głównie na klientach z Polski, ale mamy również klientów z zagranicy i jest ich coraz więcej: Niemcy, Czechy, Holandia czy Bułgaria. Są wśród nich tacy, którzy wracają, więc mówimy już o stałej współpracy.
PB: Wiem, że macie bardzo jasno sprecyzowane plany co do dalszego rozwoju Waszej firmy. Chcecie też sięgać po kolejne egzotyczne auta. Możecie zdradzić coś więcej w tej kwestii?
TM/RL : Mamy (śmiech). Właściwie jest to temat naszych codziennych rozmów o autach. Musimy szczerze przyznać, że często te rozmowy przeciągają się do godzin nocnych i zazwyczaj mamy podobne spostrzeżenia… Bazujemy na autach, które podobają się nam i sami chcielibyśmy mieć lub już mieliśmy. Tak więc będą kolejne modele Porsche popularnych generacji 997 czy 996, ale również starsze, klasyczne, jak 964. Będą też rzadkie wersje Mercedesów czy BMW w topowych wersjach. Jest to bardzo dynamiczna kwestia i często po prostu trzeba być czujnym na różne możliwości, rozwiązania, okazje, propozycje etc. Pracujemy nad tym, żeby pojawiło się włoskie auto, którego nazwa zaczyna się na F…
PB: Gdybyście z obecnej kolekcji mieli zachować sobie prywatnie po jednym aucie, co by to było?
TM: Sami często zadajemy sobie te pytanie lub słyszymy od znajomych. Odpowiedź brzmi: zdecydowana większość. Były już i są takie auta, które zostały z nami na dłużej. Jeżeli miałbym wybrać jedno na tą chwilę, to byłaby to 911 Carrera 4S z manualną skrzynią biegów w wersji Cabrio. Niesamowity fun, właściwości jezdne, wiatr we włosach.
RL: Dokładnie, często o tym rozmawiamy. Jeżeli chodzi o auta, które stoją w naszym garażu, to ja już wybrałem jedno, które skradło moje serce i zostaje ze mną: CL 63 AMG. Ręcznie składany silnik V8, wygoda, moc i komfort.
PB: Gdzie widzicie RT Classic Garage za kolejne, powiedzmy, 5-10 lat?
RL/TM: Zdecydowanie chcemy być rozpoznawalną marką na rynku klasycznych aut w Polsce i rozwijać się pod kątem europejskich rynków. Cały czas podnosimy sobie poprzeczkę jeżeli chodzi o jakość aut, serwis, know-how, etc. Chcemy rozwijać swoją infrastrukturę i pracować w oparciu o stałych partnerów handlowych. Wiemy jaki krok już zrobiliśmy, ale to dopiero początek.
PB: A co jeśli chodzi o same samochody: jakie auto jest Waszym największym marzeniem? Czy w ogóle jest jedno takie, które po postawieniu w Waszym garażu sprawi, że będziecie mogli uznać się za w pełni spełnionych?
TM: Jeżeli chodzi o mnie, to każde klasyczne już Porsche. Mimo to nie ma takiego jednego auta, jest wiele aut w których się „zakochałem” , które mnie zaskoczyły i to jest właśnie piękne w motoryzacji… Peugeot 205 GTI, Porsche 944 Turbo, czy BMW e24 dają ogromną frajdę z jazdy. Jeździć, smakować, poznawać różne marki, modele to jest ta największa frajda i spełnienie motoryzacyjne.
RL: Lubię klasyczne Porsche w świeższym wydaniu, takie jak 911 997 Turbo lub generacji 991 Turbo lub Targa byłoby ok.
PB: Dzięki za rozmowę, na pewno widzimy się niebawem!
TM/RL: Do zobaczenia!
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o RT Classic Garage, koniecznie zajrzyj na ich stronę www: